Biblioteka Narodowa używa na swojej stronie plików cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich użycie. [zamknij]

#Readwomen2014 – czy akcja online może wpłynąć na czytelnictwo i rynek książki

Autor: Joanna Szymczak,

Kategorie: Wykorzystanie informacji i socjologia informacji, Źródła informacji, Księgarstwo, Kategorie użytkowników, Czytelnictwo

Tagi: , , , , , ,

Możliwość komentowania #Readwomen2014 – czy akcja online może wpłynąć na czytelnictwo i rynek książki została wyłączona

W artykule poświęconym recepcji literatury kobiecej i jej pozycji na rynku wydawniczym, autorka opisuje genezę i przebieg popularnej akcji #readwomen 2014, mającej na celu promocję książek pisanych przez kobiety, zastanawiając się nad jej możliwym wpływem na świat literacki i zachowania czytelników.

Zwraca uwagę, że wiele pisarek, chcąc uniknąć szufladkowania swojej twórczości, upowszechnia swoje powieści pod męskim pseudonimem – np. Joanne Rowling publikując w 1997 roku pierwszą część „Harry’ego Pottera”, za radą swego wydawcy użyła inicjałów „J.K.”, by nie zdradzić żeńskiego imienia. Gdy swoją pierwszą powieść kryminalną – „Wołanie kukułki”, wydała pod pseudonimem literackim Robert Galbraith, spadła na nią fala krytyki. Zarzucano jej m.in., że wybierając męski alias wspiera stereotypy na temat kobiecego pisarstwa, choć zabiegi takie mogą wskazywać również na obawy wydawców wobec rynkowej wartości literatury tworzonej przez kobiety.

Chcąc przeciwdziałać nierównemu traktowaniu kobiet i mężczyzn na rynku wydawniczym, pisarka i ilustratorka Joanna Walsh ogłosiła rok 2014 rokiem czytania kobiet (The year of reading women) i zaprojektowała noworoczne zakładki do książek z wizerunkami jej ulubionych pisarek, prezentując swoje rekomendacje na blogu oraz Twitterze pod hasłem #readwomen2014. Tag spotkał się w sieci ze sporym zainteresowaniem i z Twittera rozpowszechnił się na inne platformy społecznościowe, blogi i strony www. Do akcji włączyły się również niektóre biblioteki i księgarnie, a jej popularność wzrosła po podchwyceniu tematu przez anglojęzyczne media. Część osób odczytało wezwanie Walsh jako zachętę do czytania wyłącznie literatury kobiecej, inicjatorka wyjaśnia jednak, że chodziło jej raczej o zainspirowanie ludzi do świadomej refleksji nad własnymi nawykami i preferencjami czytelniczymi i zwrócenie uwagi na zdolność czytelników, jako konsumentów, do zmiany tendencyjnego wobec autorek rynku książki.

Analizując przyczyny utrzymujących się na nim nierówności, w tekście zwrócono uwagę, że w księgarniach i bibliotekach nie brakuje kobiecej literatury, a zdobycie uznania przychodzi współczesnym pisarkom znacznie łatwiej niż kilkadziesiąt lat temu – świadczy o tym chociażby wzrastająca liczba nagród literackich przyznawanych kobietom. Ponadto, po książki sięga statystycznie więcej czytelniczek niż czytelników. Problem leży więc gdzie indziej, a mianowicie w sposobie recepcji i reklamy literatury tworzonej przez kobiety. Z badań Vida – organizacji amerykańskich autorek, zajmującej się odbiorem społecznym kobiecego pisarstwa, wynika jednoznacznie, że w prestiżowych publikacjach poświęconych krytyce literackiej dominują recenzje pisane przez mężczyzn i dotyczące książek męskich autorów. Tymczasem to właśnie recenzje mają wpływ na to, co zainteresowany literaturą odbiorca uzna za godne przeczytania. Problemem jest nie tylko niewielka liczba artykułów nt. pisarstwa kobiet, ale także ich jakość. Krytycy, zamiast skupić się na fachowym opisaniu książki, za pomocą specyficznie dobranego słownictwa powielają stereotypy – np. pozycje szczere określane są mianem „emocjonalnych”, satyryczne – „zachwycających” czy „czarujących” itp. Dodatkowo wydawcy autorek decydują się często na okładki z trywialnymi, kojarzonymi z kobiecością, a niemającymi nic wspólnego z treścią kolorami i motywami.

W założeniach i celach akcji #readwomen2014 widać paralele z feministycznym literaturoznawstwem, które w znacznym stopniu spopularyzowało kobiece pisarstwo, wskazując jednocześnie, że utrzymująca się marginalizacja kobiet na rynku literackim jest uwarunkowana historycznie. Wg autorki, trudno ocenić, czy takie projekty mogą realnie wpłynąć na rynek wydawniczy i postawy krytyków. Z jednej strony obawia się ona, że wydawcy zachęceni wzrostem popularnością literatury kobiecej co najwyżej zwiększą ilość kolorowych i stereotypowych okładek. Z drugiej ma nadzieję, że dzięki popularyzacji akcji w Internecie, można liczyć na pewne pozytywne zmiany, tym bardziej, że za sprawą e-booków, samodzielnego publikowania książek, blogów literackich, czy nowych kanałów komunikacji, przemysł książkowy już uległ znaczącym transformacjom. Podkreśla również, że niezależnie od dalszej ewolucji i wyników inicjatywy #readwoman2014, warto ją wykorzystać jako okazję do poszerzania własnych horyzontów czytelniczych.

Komentarze wyłączone.